czwartek, 27 lutego 2014

Prolog ♥ #M

3 maj, 2014r.

 Był ciepły, słoneczny, majowy poranek w Buenos Aires. Złota kula ogrzewała każdego Argentyńczyka. Dzień był jednym z piękniejszych w tym roku. Na dworzu było słychać krzyczące dzieciaki. Ledwie wstałam, usłyszałam jak ktoś woła do okna mojego pokoju: ,,Martina! Wyjdziesz! Taki ładny dzień, nie marnuj go! Chodźmy do parku!" itp.
Ja jednak na to nie reagowałam, tylko chciałam zacząć zapisywać w pamiętniku początek swojego dnia. Już się zaczął pięknie, ciekawe jak się skończy. Albo nie! Nie, niech ten dzień się nie kończy, niech trwa wiecznie!
Była to niedziela, więc każdy w domu jeszcze spał. Tylko ja miałam zwyczaj "rannego ptaszka". No, czasem nie ;)
Zaczęłam szturchać ręką wszystko, co stoi na biurku, poszukując "po omacku" pamiętnika. Jednak nigdzie nie mogłam go znaleźć! Oczywiście, z niechętą, wstałam by go poszukać. Nie było go nigdzie. W garderobie - nie, w szufladzie - nie, w torbie - nie! Szukałam wszędzie. W końcu przypomniało mi się, że wczoraj pisałam w nim w kuchni i może tam go zostawiłam..

Wbiegłam do kuchni, szukałam. Znalazłam! Tak, leżał obok piekarnika za pudełkiem na ciastka. Na nim była naklejona karteczka:

                                               ,,Jeśli przeczytam, stracę Twoje zaufanie,
                                                            Jeśli nie, pogrążę się"


-Czemu się pogrąży? - szepnęłam. - Jooorge! - tym razem krzyknęłam.
Nagle podeszła do mnie Lili i mnie szturchnęła.
-Co ci? - zapytała się mnie Lili.
-Był tu dzisiaj Jorge? - spytałam się Lili.
Ona westchnęła. 
-Nie, nie było go tu. Był tu B.. B.. B..? Podpowiesz?
-Brad?!
-Nie! Broduey! Właśnie!
-Broudwey? A co on chciał?
W tej samej chwili przypomniało mi się że Broudwey był jednym z lepszych kumpli Jorga. Zabrałam ze sobą pamiętnik, kartkę włożyłam do niego, ubrałam się i wyszłam. Tak, do Jorga.
*Pukanie*
-Dzień dobry, Martinuś! Wejdź proszę!
Mama Jorga była bardzo ciepłą, a jakże miłą kobietą. Powiedziała mi, że Jorge jest na górze, i że gra na gitarze. Poczęstowała mnie ciastem, które przed chwilką upiekła i zaprowadziła mnie do jego pokoju.
Jorge grał jakąś piękną melodię.
-Co to za melodia? - zapytałam.
-Melodia dla Ciebie. - szepnął Jorge.
Zaczął śpiewać.

,,Quiero mirarte
 Quiero sonarte
 Vivir contigo cada instante
 Quiero abrazarte
 Quiero besarte
 Quiero tenerte junto a mi
 Pues amor es lo que siento.
 Eres todo para mi."

-Jakie to śliczne, Jorge! - uśmiechnęłam się.
Czułam, że pojawiają mi się na twarzy rumieńce..
-Może nagrodzisz mnie czymś? - zapytał słodko Jorge.
Byliśmy ze sobą bardzo blisko, tak blisko, że jakbym otworzyła usta on zobaczył by moje gardło :)
-Ależ! Przypomniało mi się po co przyszłam! - krzyknęłam, gdy mieliśmy się już pocałować.
Jorge trochę z zawiedzioną miną skulił się, odłożył gitarę, i wzdychając powiedział:
-Po co?
-To ty zleciłeś Broudwey'owi nalepić tą karteczkę? Jest ona w Twoim imieniu? No bo chyba nie w Broudweya, co?
-Zadajesz za dużo pytań na raz, Tini! 
-Ale odpowiedz!
-Tak, to ja.
-Po co chcesz czytać mój pamiętnik? - zapytała zawodzącym głosem Martina.
-No, nie wiem. Padło na umysł i zostało. Nie chcący.
-Nie chcący? Jorge! Przecież mój pamiętnik to moja prywatność! Nie możesz tego czytać!
-Wiem, i nie chcę przeczytać. Kocham cię, Tini.
I tu znów mieliśmy się pocałować, gdy nagle zadzwonił mój telefon.
,,Co znowu?!" - pomyślałam.
-Martina! Wracaj szybko do domu! Ciocia się martwi! Pójdziesz do Jorga kiedy indziej! - krzyknęła przez telefon Lili.
-Dobrze, już wracam.

______________________________________

Na tym kończy się nasz prolog. Zdecydowałam się na Jortini, bo wahałam się, czy nie wybrać Leonettę. Ale jak napisałam, że bohaterką jest Tini, wybrałam Jortini ♥

                        ,,Miłość wybaczy ci wszystko!"


Zaciekawiło cię? Czytaj dalej!











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz